Palmowa niedziela, mokra niedziela
Niedziela, 17 kwietnia 2011 | dodano:17.04.2011Kategoria Od 50 km do 100 km, Opony Kenda Kwest, Samotne
Km: | 91.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:38 | km/h: | 25.10 |
Pr. maks.: | 32.77 | Temperatura: | 11.0 | Rower: | Giant Yukon |
Dzisiaj miałem ambitne plany. Wyjechać po jedenastej, pojechać pół kółka dookoła Wisznic i wieczorem pokręcić z kolegami jeszcze trochę. Zrobiłem sobie 4 kanapki z kremem czekoladowym. O 11 padało. Pojechałem do sklepu po wodę i wróciłem, żeby przeczekać deszcz. Nie chciałem zmoknąć na samym początku. Nie zanosiło się, żeby szybko miało przestać, więc ruszyłem. Padało do Komarówki. W Komarówce zrobiłem sobie przerwę, zjadłem 2 kanapki i pojechałem na północ. Zobaczyłem bociana :D.
Za kościołem w Żeliźnie skręciłem na Kolembrody. Na drodze było trochę dziur, ale ruch znikomy więc spokojnie sobie omijałem wszystkie przeszkody. W Kozłach droga zrobiła się okropna. Nawierzchnia tragiczna, dobrze mnie wytrzęsło. Na szosówkę nie polecam. Zadzwoniłem do Erwina, bo nie wiedziałem czy wracać do domu i pojechać do niego czy jechać dalej. Okazało się, że nie ma go w domu, więc dojechałem do samych Łomaz. Długo się nie zastanawiałem i pojechałem dalej do Huszczy. Znowu zobaczyłem bociana.
Przyjemna droga przez las. Oczywiście dziurawa, ale dało się jechać. Musiałem pojechać do Tucznej, bo kończyła mi się woda. Do domu jeszcze kawałek, więc wolałem uzupełnić zapasy. Pod sklepem zjadłem resztę kanapek. Dalej jechało mi się ciężko. Jakoś dojechałem do Przechodu i już wiedziałem, że nie pojadę na rundę z kumplami. Jeszcze nie ma tej wytrzymałości co była w tamtym roku. Doturlałem się do Żeszczynki. Tam znowu się zatrzymałem i zjadłem Liona. Potem już jakoś się jechało, ale dalej było ciężko. Na szczęście wiedziałem, że do domu już blisko.
Ogólnie ok, ale się zmęczyłem. Trochę za rzadko jeżdżę. Teraz będzie trochę wolnego, więc może się uda trochę pokręcić. Było około 11 stopni, ale jakoś zimno.
Trasa: Dubica- Wisznice- Dubica- Polubicze- Brzozowy Kąt- Wiski- Komarówka Podlaska- Przegaliny Duże- Żulinki- Żelizna- Kolembrody- Kozły- Łomazy- Szymanowo- Huszcza- Wiski- Tuczna- Bokinka Pańska- Przechód- Sapiehów- Żeszczynka- Wisznice- Dubica
Kanał Wieprz- Krzna© loraknagard
Tabliczka z zakazami© loraknagard
Za kościołem w Żeliźnie skręciłem na Kolembrody. Na drodze było trochę dziur, ale ruch znikomy więc spokojnie sobie omijałem wszystkie przeszkody. W Kozłach droga zrobiła się okropna. Nawierzchnia tragiczna, dobrze mnie wytrzęsło. Na szosówkę nie polecam. Zadzwoniłem do Erwina, bo nie wiedziałem czy wracać do domu i pojechać do niego czy jechać dalej. Okazało się, że nie ma go w domu, więc dojechałem do samych Łomaz. Długo się nie zastanawiałem i pojechałem dalej do Huszczy. Znowu zobaczyłem bociana.
Przyjemna droga przez las. Oczywiście dziurawa, ale dało się jechać. Musiałem pojechać do Tucznej, bo kończyła mi się woda. Do domu jeszcze kawałek, więc wolałem uzupełnić zapasy. Pod sklepem zjadłem resztę kanapek. Dalej jechało mi się ciężko. Jakoś dojechałem do Przechodu i już wiedziałem, że nie pojadę na rundę z kumplami. Jeszcze nie ma tej wytrzymałości co była w tamtym roku. Doturlałem się do Żeszczynki. Tam znowu się zatrzymałem i zjadłem Liona. Potem już jakoś się jechało, ale dalej było ciężko. Na szczęście wiedziałem, że do domu już blisko.
Ogólnie ok, ale się zmęczyłem. Trochę za rzadko jeżdżę. Teraz będzie trochę wolnego, więc może się uda trochę pokręcić. Było około 11 stopni, ale jakoś zimno.
Trasa: Dubica- Wisznice- Dubica- Polubicze- Brzozowy Kąt- Wiski- Komarówka Podlaska- Przegaliny Duże- Żulinki- Żelizna- Kolembrody- Kozły- Łomazy- Szymanowo- Huszcza- Wiski- Tuczna- Bokinka Pańska- Przechód- Sapiehów- Żeszczynka- Wisznice- Dubica